Uwaga!

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

1 rozdział


Rozdział 1
Bergen, Norwegia, teraźniejszość
- Ile razy mam powtarzać, że ja nie chce tutaj mieszkać?! – wykrzyczałam po raz setny mojej matce.
Właśnie przeprowadziłyśmy się do Bergen, idiotycznego miasta, które jest położone daleko od Oslo. Miejscowość, gdzie zostawiłam wszystko. Przyjaciół, rodzinę, dom, treningi.
- Przestań Birgit, nie będzie tak źle – odpowiadała z znudzonym wyrazem twarzy matka.
Wróciłyśmy do miejsca, w którym się wychowała, a w Oslo zostawiłyśmy pochowanego ojca, który zginął na akcji ratunkowej. Był policjantem, wzorowym i  wszyscy go lubili, oraz szanowali. Miał awansować, ale no cóż… W Oslo doszło to zatrzymania zakładników w markecie. Mój tato oczywiście dowodził akcją i udało mu się. Tylko, że przestępca założył bombę w piwnicy i on tam sprawdzał czy nie ma kogoś jeszcze uwięzionego. Niestety w złym miejscu i złym czasie. Czekałyśmy w domu z kolacją, a on nie przychodził.Czekałyśmy i czekałyśmy, a jego wciąż nie było. W pewnym momencie ktoś pukał do drzwi. Podniecona tym, że tatuś wrócił pobiegłam otworzyć drzwi. Lecz zawiodłam się, gdy na progu stał funkcjonariusz policji z zgaszoną miną. Zawołałam mamusię, a ona wpuściła go do środka. Wtedy oznajmił nam, że tata nie żyje. Stałam sparaliżowana, nieprzytomna… Nie da się opisać tego co czułam. Jakby wyrwano mi serce. Dosłownie. Od tamtego czasu moja matka kompletnie się załamała, a smutki topiła w alkoholu. Stała się agresywna i nie zważała na to co robi. Straciłyśmy mieszkanie, a w Bergen stał dom przypisany na Eve Solberg. Tym o to sposobem znalazłam się tutaj, daleko od mojego prawdziwego życia.
- Jasne. Wiesz najlepiej – mruknęłam.
- Uspokój się – westchnęła ciężko – mogłyśmy wylądować na ulicy. Lepsze to niż nic.
- Gdyby nie Twoje pijactwo w ogóle by do tego nie doszło!  - wygarnęłam się.  Przygryzła wargę próbując powstrzymać się od wybuchu złości, ale trudno jej to szło. Po kimś to muszę mieć.
- Nie pyskuj gówniaro! Sama nam tego nie ułatwiłaś – podeszła do mnie i ścisnęła mnie za nadgarstek.
- Na pewno nie utrudniłam – wyrwałam się spod jej ucisku i pobiegłam schodami na górę, ukryć się w
moim nowym pokoju.
Położyłam się na łóżko i postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki, która mieszka w Oslo. Jesteśmy jak siostry i zawsze możemy na siebie liczyć. Nigdy nie było inaczej. Właśnie Alma najbardziej wspierała mnie po śmierci taty. Była przy mnie w tych trudnych chwilach, nie musiała nic mówić, ponieważ uspokajała mnie samym byciem przy mnie. Wykręciłam więc jej numer i czekałam na sygnał.
- No już bałam się, że nie zadzwonisz – usłyszałam radosny głos opalonej blondynki. Od razu się uśmiechnęłam.
- Jakbym śmiała – przywitałam się stęskniona.
- Jak podróż? Dojechałaś w jednym kawałku?
- Jakby inaczej. Jak Chris? – był to mój chłopak, którego również musiałam zostawić tam daleko. Obiecał, że będzie mnie odwiedzał i codziennie dzwonił.
- Poszedł na siłownie i kazał Cię pozdrowić – nic nowego. Siłownia, koszykówka, siłownia. Jego całe życie. Tak apropo to dzięki treningom się poznaliśmy. Kto by pomyślał, że sport nas połączy.
- Doprawdy, nie mogę w to uwierzyć  - usłyszałam śmiech mojej przyjaciółki po drugiej stornie słuchawki.
- A jak mama? – spoważniała, a ja razem z nią.
- Jak zwykle jest sobą – zacisnęłam pięść i ugryzłam się w język – na razie jest trzeźwa.
- To dobrze – wyobraziłam sobie jej uśmiech pełen współczucia. Znowu poczułam smutek i tęsknotę – wiesz kto mnie zaprosił do kina? – zmieniła temat za co byłam jej dozgonnie wdzięczna.
- Kto?
- Dick! Rozumiesz? Dick Miller! – wydałam z siebie udawany okrzyk zadowolenia. Osobiście za nim nie przepadałam. No cóż. Nie każdy zasługuję na moją sympatię, a zwłaszcza facet, który zmienia dziewczyny częściej niż gacie.
- Super.
- Oj no weź, on wcale nie jest taki zły jak sądzisz – rozszyfrowała moje myśli – od tygodnia z nikim nie spał – wybuchnęłam śmiechem, naprawdę.
- Teraz to mnie rozwaliłaś – łapałam oddech – ma się chłopak czym chwalić.
- No nie? – znowu wbrew mojej woli się uśmiechnęłam, a do pokoju wparowała najcudowniejsza mamusia.
- Alma, ja muszę już kończyć. Zdzwoniły się później, ok?
- Jasne, buźka! – rozłączyłam się i popatrzyłam na brunetkę, która trzymała w jednej ręce wódkę, a w drugiej papierosa. Przewróciłam oczami i przygotowywałam się na kolejną kłótnię. Kiedy chciałam wstać z łóżka, ta mnie na nie popchnęła.
- Oszalałaś? – spytałam dość grzecznie jak na siebie, a bardziej zaskoczona.
- Już od dawna – poczułam odór alkoholu i papierosów, który w połączeniu wywoływał mdłości.
- Co chciałaś?
- Pogadać z moją rozkapryszoną córunią! – zaśmiałam się sarkastycznie – no i co Cię tak bawi?
- Ty? – wstałam, ale po raz kolejny zostałam popchnięta.
 Tym razem jednak chwyciłam ją za ramiona i usadowiłam ja na fotelu – przestań chlać i zajmij się czymś pożytecznym – warknęłam.  Ona wybuchła i obdarzyła plaskiem w policzek. Byłam już wściekła i odepchnęłam ją na ścianę. Wybiegłam z domu rozładować się na pierwszym lepszym czymś. Spacerowałam przed siebie rozkoszując się świeżym powietrzem i ciszą. Włożyłam dłonie do kieszeni i podskakiwałam jak mała dziewczynka. Powoli się uspokajałam. Spostrzegłam w końcu las. Nie duży, ale w sam raz. Od dziecka lubiłam takie miejsca i postanowiłam się rozgościć. Znalazłam się wśród drzew czując sosny, świerki i inne rośliny. Słyszałam również ptaki beztrosko ćwierkające. Moim oczom ukazała się w oddali jakaś skała i wygrała ciekawość. Z bliska było widać jakiś otwór. Wspięłam się na skała i znalazłam się w ogromnej jaskini i wydawało mi się, że już tu kiedyś byłam. Takie dziwne uczucie. Rozejrzałam się dookoła i było tu magicznie. Oparłam się o ścianę i i próbowałam sobie przypomnieć sytuację, dzięki której kojarzę  to miejsce. Nic. Pustka. Wielka niewiadoma. Musiałam przyznać, iż przeszedł mnie w pewnym momencie dreszcz, podniecenie i ból jednakowo. Nie wiem jak, ale zasnęłam. 



Więc jest pierwszy rozdział. Co sądzicie ? Podoba się? Wygląd treść i w ogóle? Każdy komentarz jest motywacją do dalszego pisania!; ) 

8 komentarzy:

  1. Wygląd tak, fabuła jak na razie też :)
    Mam lekki dystans, wybacz. Odrzucają mnie wilki, oraz wilkołaki, za co musisz mi wybaczyć. Próbuję przymknąć na to oko i oceniać pomijając ten fakt :D A więc nie zwracaj na to uwagi ^^ Każdy ma swój gust.

    A więc:
    Znowu pare literówek. Np, jak powinno być 'do' napisałaś 'to'. Przeczytaj ponownie rozdział i na pewno wychaczysz szybko błędy :)

    Podobało mi się, rozbudzasz wyobraźnię.
    Będę czytać dalej, zaciekawiła mnie rozwijająca się fabuła :)
    Ps. Idę spać, a więc życzę dobrej nocy. Mam nadzieję, że żadne kundle mi się nie będą śniły :D

    serce-smierci.blogspot.com
    drzwi-przeznaczenia.blogspot.com

    PS. Wyłącz weryfikacje. Proszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nominowałam Ciebie do Liebster Award.
      Więcej informacji na stronce:
      http://drzwi-przeznaczenia.blogspot.com/p/liebster-award.html
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. super blog. czy weszłabyś jeszcze raz na mojego i nacisneła "dołącz do tej witryny"? proszę to dla mnie ważne xd
    link:www.modniej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowicie piszesz. Nie mogłam się oderwać. Z pewnością będę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały ;)
    Czekam na dalsze przygody głównej bohaterki ;p
    Pozdrawiam i życzę dużo weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :D Kiedy następny ????

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!
    zapraszam do mnie! ---->http://wojna-elfow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział ciekawy, czy dobrz myśle, że Brigit ma coś wspólnego z Emmą?
    Znalazłam kilka drobnych literówek, i biorę się za kolejny :)

    W pewnym momencie ktoś pukał do drzwi.---> wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby 'zapukał'
    Gdyby nie Twoje pijactwo w ogóle by do tego nie doszło!; no i co Cię tak bawi? ---> W opowiadaniach raczej nie pisze się 'twoje' lub 'ci' z dużej; to w końcu nie jest list :)
    Tak apropo to dzięki treningom się poznaliśmy.---> pisze się 'a propos'
    Wspięłam się na skała i znalazłam się w ogromnej jaskini ---> 'na skałę'

    kroniki-wody-poczatek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń